Rzucili wszystko i wyjechali w Bieszczady… ale nie tak szybko! Zajęło nam to prawie 20 lat.

Wszystko zaczęło się od obozów harcerskich organizowanych przez stanice Siedlecką pod koniec lat 80 we wsi Smerek, oddalonej od naszej obecnej lokalizacji 4 km. To właśnie w tej wiosce stacjonowaliśmy wraz z grupą przyjaciół pomagając miejscowym w odbudowie domostw, drepcząc po górach i rozgrywając kolejną talię kart. Zdarzały się lata, że lało jak z cebra, nieprzerwanie przez 2 tygodnie. Marzeniem były suche skarpety i konserwa z puszki.

Potem przyszły dzieci a wraz z nimi oraz naszymi przyjaciółmi jeszcze z czasów harcerstwa zaczęliśmy przyjeżdżać do małego, rodzinnego gospodarstwa w sąsiedniej wsi – Kalnicy. Tam spędziliśmy 10 Sylwestrów pod rząd, aż w końcu gospodarz, stary góral pół żartem pół serio mówi „Grzesiu, kupiłbyś sobie kawełek ziemi i dął przyjechać innym…” Grzesio tak zrobił.

W roku 2003 kupiliśmy mały domek obok kościoła w Przysłupiu – bez łazienki, ale za to z całkiem przyjemną latryną na zewnątrz, prodiżem na najlepsze ciasto ucierane pod Słońcem oraz widokiem z okna jak z katalogu National Geographic.

W roku 2010 powstał nasz dom rodzinny, a 4 lata później pensjonat – Dom Malowany w Przysłupiu.

Dlaczego „Dom Malowany”?

Dawno, dawno temu u cioci na imieninach został ogłoszony konkurs na nazwę pensjonatu. Jedna z ciotek wpadła na pomysł, który od początku zyskał aprobatę zebranych Gości – Dom Malowany. Nazwa ta pochodziła od harcerskiej piosenki „Dom Malowany”, tak chętnie śpiewanej w czasach młodości przy ognisku w Bieszczadach.

“Dom malowany przy starym murze,
Dom malowany w niebieskie róże.
Ma cztery kąty i cztery ściany,
Dom malowany, zaczarowany Dom.
Czy ktoś widział, czy ktoś słyszał, czy ktoś wie,
Jak tam w Czarcim Jarze nam harcerzom źle?
Jak idziemy polną drogą, wciąż z nadzieją i przed siebie,
Tego nawet ciemną nocą licho nie wie.
Tylko stoi tam, samotnie stoi wciąż,
Z naszych marzeń zbudowany stary dom.”

Poznaj nasze pokoje i domki do wynajęcia w Bieszczadach